Tym czasem u Oli
Ola poczuła, że jest jej okropnie zimno. Nie dziwię się, w końcu była naga, a na dworze było 14 stopni. Zbliżała się noc. Nagle do pokoju weszli porywacze.
- No co, zimno koleżance? - powiedział jeden z nich
- Tak, jest mi zimno, jestem głodna i odwodniona. Czego ode mnie chcecie?! - resztkami sił wykrzyczala Ola.
- Zabawić się z Tobą, a raczej Tobą, i Cię zabić. Ale najpierw kolacja- mówiąc to podał Wysockiej chleb, sprzed kilku dni, oraz wodę z kranu.
- Jutro rano pożegnasz się ze swoim marnym życiem- mówiąc to wyszli z pomieszczenia.
Tym czasem u Moniki
- Jutro dostanie Pani wypis ze szpitala. - powiedziała pielęgniarka.
- Dobrze, a ma może pani informacje o porwaniu Oli?
-Jakiej Oli? -zapytała pielęgniarka
-Oli Wysockiej-powiedziała Monika
Pielęgniarka zbladła.
-Coś się stało? - zapytała Monika
-Coś się stało? - zapytała Monika
- Nie, wszystko dobrze - odpowiedziała pielęgniarka i wyszła.
Pokój pielęgniarek
-Kaśka, co się stało? - zapytała swoją koleżankę jedna z pielęgniarek.
- Moja córka została porwana - odpowiedziała pielęgniarka Kasia (to ta, która zajmowała się Moniką)
Teraz trochę krócej, przed chwilą wróciłam z gór. Dzisiaj jeszcze coś dodam.
Ja nie mogę... ale jak.... dlaczego
OdpowiedzUsuńWow.... to jest nierealne .... matka Oli żyje? !?! Ale gdzie Ona była przez cały ten czas? !?!
Rozdział super :)
Życzę weny i pozdrawiam
OLKA ♡ ♡ ♡